Na międzynarodowy festiwal do jaskini lwa, czyli do Ameryki wybiera się Sławek Wierzcholski ze swoją Nocną Zmianą Bluesa.
W festiwalu w Memphis w stanie Tennessee weźmie udział 170 zespołów z całego świata, z czego połowa to Amerykanie. - Nie ma się co czarować. Amerykanie nie dadzą Europejczykom szans, żeby tam daleko zaszli - przewiduje muzyk.
Zaznacza, że nie chce się usprawiedliwiać, ale jego zdaniem, muzyka etniczna osadzona w amerykańskim środowisku nie będzie w wykonaniu Europejczyków zbyt entuzjastycznie widziana. Choć - jak to ujął gość "Muzycznej Jedynki" - blues to nie jest już muzyka czarnoskórych Amerykanów i nie trzeba być czarnym, biednym i pijanym, żeby tę muzykę grać w sposób kompetentny. Zapowiada, że on i zespół nie zamierzają tanio sprzedawać skóry.
Pierwszy koncert Nocna Zmiana Bluesa zagra 30 stycznia. Pierwsze sito ma na celu odsianie tych, którzy grają inną muzykę niż blues, choć myślą, że grają bluesa. - Chciałbym też przynajmniej jeden utwór zaśpiewać po polsku - zapewnia Sławek Wierzcholski.
Muzyk żartuje, że trzeba pograć 30 lat, a tyle gra już Nocna Zmiana Bluesa, żeby wystartować w festiwalu w Stanach. Tam zapraszane są zespoły doświadczone, a wśród wielu elementów będzie punktowany nawet ubiór. T-shirt i dżinsy odpadają.
(ag) Jedynka Polskie Radio
Artykuł skopiowany